Forum [aa] Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Audio///
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Odpowiedz do tematu    Forum [aa] Strona Główna » ChatBox/// Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Audio///
Autor Wiadomość
aaa4
new
new


Dołączył: 27 Lut 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post
aszyngton, Dystrykt KolumbiiGwen w koncu musiala przyznac sie do porazki. Wlaczyla sekretarke automatyczna. Po telefonie Benny'ego Hasserta, ktory powiedzial jej, ze odciski na szklance nie sa identyczne z tymi z szarej koperty, nie chciala z nikim rozmawiac. Czyzby mylila sie co do Rubina Nasha? A moze po prostu byl bardziej ostrozny, niz sadzila? Mogl dostarczyc koperte, nie zostawiajac swoich odciskow palcow, chociaz to trudne. Gwen byla wyczerpana, nie miala sily nawet myslec.

Przy wlaczonej sekretarce telefon i tak dzwonil. Zaczynalo jej to dzialac na nerwy. Na dodatek kazdy telefon budzil Harveya. Pies wstawal i zaczynal krazyc, chodzil za nia nawet wtedy, kiedy kazala mu zostac na miejscu. No, moze nie do konca tak bylo. Raz czy dwa zostal na miejscu, ale z potwornie zalosna mina, jakby wydala mu polecenie absolutnie przeciwne jego naturze. Stwierdzila, ze w takich warunkach nie jest w stanie pracowac, a Harvey nie zdrzemnie sie ani na moment. Cale szczescie, ze w ten poniedzialek nie przyjmowala pacjentow.

Zatelefonowala do Deny i zostawila wiadomosc na domowej sekretarce i na komorce. Pomyslala, ze asystentka wyjechala gdzies na weekend ze swoim nowym narzeczonym i jeszcze nie wrocila. Zirytowala sie, ale bardziej na siebie niz na Dene. Skad u niej taki talent do zatrudniania nieodpowiedzialnych mlodych kobiet? Nie, to niesprawiedliwe. Oczywiscie, przypadkowe spotkanie z Dena w sklepie pana Lee w sobote wieczorem wygladalo dosc dziwnie. Asystentka byla zdenerwowana, wytracona z rownowagi, ale tak wygladalaby kazda mloda kobieta, ktora wpada na swoja szefowa, przygotowujac sie do romantycznego wieczora we dwoje. W pracy, poza drobnymi wpadkami, dziewczyna byla odpowiedzialna i kompetentna.

No i nagle Gwen zaczela sie powaznie martwic. Czy z Dena wszystko w porzadku? A moze ktos z jej bliskich zachorowal? Zaczynala zalowac, ze nie wiedziala, czy Dena mieszka z kolezanka i czy ma w poblizu rodzine. Jezeli w sobotni wieczor cos sie stalo, czy miala do kogo zwrocic sie o pomoc?

Gwen nie zawierala blizszych znajomosci ze swoimi pracownicami. Poprzednie asystentki bez przerwy prosily ja o rade i darmowa diagnoze, jakby nalezalo to do praw pracownikow zatrudnianych przez psychologow. Gwen nie miala im za zle, ze za darmo korzystaly z jej porad, przeszkadzalo jej natomiast, ze wciagaly ja w chaos swojego zycia.

Jedna z asystentek zaangazowala Gwen do mediacji z bylym mezem podczas walki o prawa do opieki nad dziecmi, a nastepnie do oceny umyslowej i emocjonalnej zdolnosci dzieci do skladania zeznan w czasie procesu. Inna znow blagala, zeby Gwen wstawila sie za jej bratem, ktory staral sie o zwolnienie warunkowe. Jeszcze inna suszyla glowe, aby Gwen przekonala jej starzejaca sie matke, ze pora zamienic wlasny dom i niezaleznosc na bezpieczny panstwowy dom opieki. To byla kropla, ktora przepelnila miare. Gwen odkryla, ze jej asystentka przeprowadzila sie ze swoim partnerem do domu, w ktorym mieszkala jej matka, zamiast sprzedac go - tak jak uzgodnily - a pieniadze przeznaczyc na prywatny pensjonat dla starszych osob, oczywiscie o duzo wyzszym standardzie, ktory upatrzyla sobie matka. Co innego dac sie wykorzystywac, ale zupelnie co innego pozwalac robic z siebie glupca.

Czasami Gwen zastanawiala sie, czy owo nieustanne wciaganie sie w zycie innych ludzi nie jest jedna z pulapek samotnego zycia. Celowo nigdy nie wrocila na Manhattan i nie zalozyla tam praktyki, zeby nie byc skazana na zycie w cieniu ojca, na to, ze bedzie oceniania przez kolegow wedlug zupelnie nieprofesjonalnych kryteriow, a mianowicie jako corka Johna Pattersona. Nawet podczas przyjec organizowanych w domu rodzinnym na Boze Narodzenie wciaz przedstawiano ja jako coreczke Johna. Skonczyla czterdziesci siedem lat i z pewnoscia nie byla juz niczyja coreczka.

Widywala rodzicow moze szesc razy w roku. W kazde Boze Narodzenie pielgrzymowala do Nowego Jorku, przyjmujac tradycje rodzicow jako swoje. Nigdy tak naprawde nie pomyslala, ze mogloby byc inaczej. Dopiero w ostatnie Boze Narodzenie, kiedy R. J. Tully zaprosil ja, zeby spedzila Wigilie z nim i jego corka, uswiadomila sobie z przykroscia, ze nie stworzyla zadnych wlasnych tradycji.

Tesknila za Tullym, choc nie bardzo miala ochote przyznawac sie do tego nawet przed soba. Przez prawie dziesiec lat za nikim nie tesknila. Zastanowila sie, czy do niego nie zadzwonic, zeby po prostu pogadac. Zanim wyjechal z Emma na wakacje, dal jej numer swojego telefonu komorkowego oraz numer do hotelu, a takze do jednego z przyjaciol, ktorego zamierzali odwiedzic. Nie zapomnial przy tym nadmienic, ze nic sie nie stanie, gdyby nie mogla zadzwonic. Dostrzegla jednak, co krylo sie za jego spietym usmiechem: bardzo pragnal, zeby mimo wszystko zadzwonila. Oczywiscie, nie zrobila tego. Postapila glupio. W tym wieku, niczym para nastolatkow, wciaz udawali luzakow, zadne z nich nie chcialo okazac, jak bardzo zalezy mu na tym drugim. No coz, byli przeciez dwojka niezaleznych dojrzalych ludzi, usatysfakcjonowanych swoim zyciem i odrobine niechetnych, zeby rezygnowac ze swojej wolnosci. Byc moze Gwen bala sie tez ryzykowac, ze znowu ktos zlamie jej serce. Dotarla do takiego punktu w zyciu, kiedy czerpala zadowolenie ze swojej samotnosci. A jednak, choc bardzo starala sie byc ostrozna i wyrachowana, zaczelo jej zalezec na Tullym. I... tesknila za nim.

Wtem uslyszala, jak otwieraja sie drzwi do recepcji. Harvey znow podniosl sie, spojrzal na nia i czekal na dyspozycje. Gwen sadzila, ze bedzie miala spokoj, skoro nie umowila na ten dzien zadnych wizyt, ale Dena najwyrazniej zadecydowala, ze poniedzialki to dzien dostarczania przesylek. Od przyjscia do gabinetu Gwen zlozyla juz podpis na zamowieniu swojej ulubionej kawy, trzech pudel z Office Depot i raporcie lekarskim dotyczacym nowego pacjenta, ktory doktor Kalb przeslal jej za posrednictwem firmy kurierskiej.

-Paczka dla doktor Gwen Patterson. - Kolejny kurier nie podnosil wzroku znad swojego elektronicznego notesu. - Potrzebny mi podpis. - Kiedy podniosl w koncu glowe, podskoczyl ze strachu na widok Harveya. Byl tak skupiony, ze nawet nie zauwazyl, iz [link widoczny dla zalogowanych]
wielkie psisko usiadlo obok niego.

-Nie jest grozny - zapewnila Gwen i podpisala elektroniczny notes, ktory kurier podstawil jej pod nos.

-Dodatkowe zabezpieczenie to niezly pomysl. - Kurier poklepal Harveya po lbie i wyszedl.

Gwen polozyla paczke na kontuarze w recepcji, szukajac wzrokiem adresu nadawcy, a kiedy go nie znalazla, podniosla sluchawke, przytrzymala ja przy uchu ramieniem i sprawdzala wiadomosci na sekretarce, rownoczesnie otwierajac koperte dolaczona do paczki. W kopercie nie bylo zadnego listu. Wypadl z niego tylko pojedynczy zloty kolczyk. Zakrecil sie jak moneta. Przez sekunde wszystko sie zatrzymalo, wszystkie dzwieki, caly ruch poza tym kolczykiem, ktory krecil sie powoli. Gwen miala wrazenie, ze nawet jej serce przystanelo. Nie musiala przygladac sie kolczykowi z bliska. Wiedziala, ze to para od tego, ktory otrzymala w sobote.

Powoli odlozyla sluchawke na widelki, nie spuszczajac wzroku z kolczyka. Lek natychmiast scisnal ja za gardlo. Sila woli spojrzala na pudelko. Mialo wysokosc okolo trzydziestu centymetrow. Bylo o wiele wieksze niz poprzednie przesylki. Czyzby zawieralo wiecej instrukcji? Kolejna mape? Czy moze znowu telefon komorkowy? Co takiego ten szaleniec przyslal jej tym razem, zeby skierowac ja do swojej ofiary? I dlaczego w pudelku? Chyba nie... nie, nie smialby tego zrobic. A jesli tak? Rozmiar byl wlasciwy, akurat zmiescilaby sie w tym pudelku ludzka glowa.

Zerknela na Harveya, ktory siedzial obok niej z podniesionym lbem. Na pewno wyczulby ten zapach, wiedzialby, ze to cos... niezywego. Prawda? Czulby zapach krwi, nawet zaschnietej. Tak, z cala pewnoscia.

Nozem do listow ostroznie przeciela tasme, nastepnie, ledwie dotykajac pudelka, otworzyla je, starajac sie nie zamazac ewentualnych odciskow palcow. Najpierw zobaczyla tylko bialy papier pakunkowy. Dotknela go nozem do listow i odniosla wrazenie, ze nic pod nim nie ma. Czy starczy jej odwagi, zeby odwinac papier?

Stala jak sparalizowana. W koncu odlozyla noz i ujela papier palcami, zeby go uniesc i odciagnac. Zmruzyla oczy i wzdrygnela sie, jakby oczekiwala, ze cos na nia wyskoczy. Ale jej palce pozostaly spokojne i pewne. Dzieki Bogu, bo poza tym byla klebkiem nerwow.
[link widoczny dla zalogowanych]

Wyjela caly bialy papier, a bylo go sporo. Na dnie pudelka na karcie katalogowej


Post został pochwalony 0 razy
Wto 17:09, 20 Cze 2017 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum [aa] Strona Główna » ChatBox/// Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin